Animela Animela
520
BLOG

Król Tusk, kryzys grecki i pomaganie przez zabieranie

Animela Animela Polityka Obserwuj notkę 18

Zacznę od rzeczy absolutnie podstawowej, wiem, wiem, wszyscy mamy to czas czas w pamięci, ale trudno - skoro zaczęłam, to i skończę: pieniądze unijne nie biorą się z nieba. To nie jest tak, że komisarz Lewandowski te wszystkie pieniądze, co je je niby "dostajemy" w postaci dotacji, to jakaś manna z nieba. O nie - to są, po prostu, pieniądze, które do wspólnej kasy wkładają poszczególne państwa - w tym, oczywiście, również Grecja. Na samym dole link do tekstu, który nie jest może najnowszy, ale bardzo rzetelnie podchodzi do kwestii tego, kto na tych dotacjach korzysta - i werdykt jest bezlitosny dla Polski ...

No, to po wstępie czas na rozważania właściwe. Grecja winna jest pieniądze zarówno Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu, jak i bankom prywatnym. Dużą rolę w nadzorowaniu dyscypliny finansów powinien też mieć Europejski Bank Centralny, ale ... szkoda strzępić sobie język, taki to pic na wodę.

MFW ma swego prezesa, zarząd i radę madzorczą. Teoretycznie więc to właśnie ta instytucja powinna delegować swoich ludzi do pertraktacji z rządem Grecji - słyszał kto o tym? ... Oczywiście, że nie - prawem kaduka, z pominięciem organów do tego upoważnionych i za to ODPOWIEDZIALNYCH, głos decydujący mają Niemcy, Francja i np. Komisja Europejska. To zaś oznacza, że Unia Europejska i jej instytucje to organizacje zupełnie fasadowe, którymi - pod pozorami demokracji - ktoś steruje z tylnego siedzenia. Oznacza to również, że co najmniej dwa kraje w UE mają niczym nieuzasadnione przywileje i praktycznie pozbawione są kontroli innych państw - co może oznaczać (i zapewne oznacza) gigantyczną skalę przewałów.

A teraz dojdę do tego, dlaczego Grecy się wkurzyli i nie chcą już latami zaciskać pasa, jak Polacy. Przyczyną, poza opisanym stanem wszechogarniającego unijnego burdelu, może też być iście bizantyjskie rozpasanie finansowe.

Przewodniczący Rady Europejskiej zarabia 1,2 miliona euro rocznie - w przeliczeniu na polskie zarobki oznacza to 104 tysiące złotych miesięcznie. Tusk, poza sutą pensją, ma do dyspozycji trzech kamerdynerów, czterech kierowców i 30-osobowy sekretariat ... a to przecież tylko wierzchołek góry lodowej. Takich synekur, jak ma Tusk, jest w UE co najmniej kilkadziesiąt - i prawie tysiąc płatnych niewiele mniej.

Do tego dochodzą koszty funkcjonowania DWÓCH siedzib parlamentu (z jednej korzysta się tylko okazjonalnie, dla zaspokojenie ambicji Francuzów, a zarówno utrzymanie, jak i przenosiny, kosztują zawrotne pieniądze.

Och - skończy na tym, bo za każdym razem gdy sobie uświadamiam te zmarnowane miliardy euro, niepotrzebnie się denerwuję ... Warto może jednak podkreślić tych trzech kamerdynerów i czterech kierowców - czy to przypadkiem nie jest pomyłka? Na pewno chodzi o demokrację przedstawicielską, a nie wschodnią satrapię ze stron "Księgi tysiąca i jednej nocy"? ...

Kamerdynerzy, szoferzy? ... Tusk - to sługa. Pierwszy sługa, ale sługa - bo taką funkcję pełni ...

Dlaczego ludzie w Grecji czy w Polsce mają opłacać Tuskowi i innym nierobom, niezdolnym do rozwiązania najmniejszego nawet problemu, koszty kamerdynerów i szoferów? ... A może za ten ponad milion euro mógłby sobie sam wynająć tych służących?!!!

http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/teksty-o-unii-europejskiej/prawda-i-falsz-o-dotacjach-z-ue/
Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka