Animela Animela
3908
BLOG

Mariusz Kamiński: in dubio pro reo

Animela Animela Polityka Obserwuj notkę 206

Ta notka to taki swoisty prezent świąteczny dla pana Mariusza Kamińskiego. Widzę, że jego otoczenie partyjne zamierza sprawę rozegrać w interesie PiS (co samo w sobie nie jest niczym złym), ale bez uwzględnienia interesów samego p. Kamińskiego. Zapowiedź przeniesienia sprawyna forum Parlamentu Europejskiego przyjmuję z mieszanymi uczuciamii, ponieważ nie towarzyszy temu informacja o odwołaniu się do sądu wyższej instancji. Zresztą - żeby się odwoływać, trzeba dysponować odpowiednią wiedzą, a nie zlepkiem propagandowych haseł.

Wczoraj napisałam, dlaczego wyrok sądu w sprawie p. Kamińskiego nie oceniam jako tendencyjny, nierzeczowy "rozgrzany". Przedstawiłam argumenty, jakie wziął pod uwagę sędzia Łączewski, i wątpliwości natury interpretacyjnej, jakie się nasuwają na tle art. 24 ustawy o CBA. Skoro są wąpliwości - a one są, wystarczy poczytać orzecznictwo sądowe i literaturę fachową - to nie można chować głowy w piasek i udawać, że ich nie ma. Po prostu - trzeba się z nimi zmierzyć i poradzić sobie. Część argumentów podałam wczoraj. Dziś - kolejna odsłona.

In dubio pro reo to łacińska paremia oznaczająca "w razie wątpliwości - na korzyść oskarżonego" łączy się z inną zasadą - domniemania niewinności. Obie zasady mają bardzo mocne umocowanie zarówno w prawie polskim (art. 5 Kodeksu karnego), jak i w prawie europejskim. Domniemanie niewinności jest znacznie szerzej znane i raczej nie muszę go tłumaczyć; natomiast "in dubio pro reo" dość często (zwłaszcza w internetowych wywodach prawniczych) jest zawężane wyłącznie do postępowania dowodowego, faktycznego.Nic bardziej mylnego - i w tym momencie posłużę się "dowodem z autorytetu:

W literaturze nie ma zgodności co do tego, czy zasada in dubio pro reo - oprócz zastosowania do zagadnień faktycznych - obejmuje także wątpliwości prawne. Należy opowiedzieć się także za taką możliwością, pod warunkiem uprzedniego wszechstronnego wykorzystania metod wykładni. Jeżeli mimo wykorzystania wszelkich istniejących możliwości określona wątpliwość nie zostanie usunięta, należy ją wytłumaczyć w sposób korzystny dla oskarżonego (M. Cieślak, Polska procedura..., s. 359).

Moim zdaniem, w przypadku p. Kamińskiego odwołanie się do dwóch przytoczonych przeze mnie zasad będzie konieczne w procesie odwoławczym. Jak już pisałam wczoraj - ja akurat art. 24 ustawy o CBA interpretuję celowościowo, czyli zgodnie z intencjami byłego szefa CBA. Bez takiej interpretacji przepis po prostu nie ma żadnego sensu. No, ale interpretacja prawnicza to nie matematyka; pewna uznaniowość jest tu wpisana w samą naturę sztuki :)

Oczywiście fakt, że Prokurator Generalny wydał zgodę na prowokację policyjną ma swoją moc; argumentem na korzyść p. Kamińskiego są również wcześniejsze rozstrzygnięcia sądów w aferze gruntowej. Nie wiem jednak, czy PO udzielając zgody wiedział, że zostaną użyte fałszywe dokumenty, a prawo w Polsce nie jest precedensowe.

Na początku wzięłam w obronę sędziego Łączewskiego. Czy innym jest jednak przychylenie się do "szkoły wątpliwości interpretacyjnej", a czym innym - surowość wyroku. Tu nie ma nawet najmniejszego usprawiedliwienia i tak absurdalnie wysoki wyrok dla urzędnika państwowego, który, mając najlepsze intencje, walczył z korupcją, opierając się na NIEJASNYM przepisie, to prawdziwy skandal.  Trzeba pamiętać, że co najmniej trzy instytucje - Prokurator Generalny oraz dwa sądy - podzieliły opinię CBA o możliwości fałszowania dokumentów. To oznacza, że - prawdopodobnie - to właśnie my wszyscy mamy rację co do interpretacji art. 24, a nie pan sędzia Łączewski.

Mam naprawdę ogromną nadzieję, że sąd wyższej instancji wykaże więcej rozsądu, czego zarówno panu Kamińskiemu, jak i całej Polsce, życzę z całego serca!

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka