Animela Animela
684
BLOG

O profesorach, złych prawnikach, krótkiej pamięci i Monecie

Animela Animela Polityka Obserwuj notkę 42

Jak wiadomo, czeladnik Andrzej Duda w swoim sobotnim wystąpieniu pobił aż dwa rekordy: bezczelności i niekompetencji. Ten pierwszy ma związek ze splagiatowaniem programu wyborczego mistrza Komorowskiego; ten drugi z kolei wiąże się z podpisaniem przez kandydata na prezydenta "umowy" z wyborcami.

Niezawodny w takich okolicznościach profesor prawa (zagraniczny!)  Wojciech Sadurski, z wrodzoną sobie inteligencją (oraz nabytą wiedzą prawniczą) nie omieszkał zauważyć, że Andrzej Duda "nie jest dobrym prawnikiem". Nie jest na pewno, gdyż gdyby był, to by wiedział, że umowę podpisują co najmniej dwie strony. Nie można - no po prostu nie można - podpisać umowy jednoosobowo!

Mnie, oczywiście, najpierw przyszła do głowy "umowa społeczna" Jana Jakuba Rousseau; która nawet nie podpisana, ale tylko ogłoszona, zupełnie jednostronnie, podobno obowiązuje do dziś ... Kawał czasu, nieprawdaż? ...

A potem uświadomiłam sobie, że przecież wyrazy "umowa społeczna" w wykonaniu pana profesora Sadurskiego kojarzą mi się z tekstem znacznie jednak młodszym od zacnego Jana Jakuba.  No i rzeczywiście - wujek gugle, uprzejmie zagadnięty, przyjaźnie podsunął mi stary (jeszcze z niesławnej pamięci czasów junty kaczystowskiej) artykuł profesora z Rzepy (linki do obu tekstów pana mecenasa poniżej) - kluczowe zdanie cytuję:  "Jeśli uważamy, że władza nie wypełnia należycie warunków „umowy społecznej", do których zobowiązała się w czasie wyborów – możemy głosować przeciw niej w następnych."

Jak widać, za czasów złowrogich kaczorów pan profesor jeszcze znał pojęcie "umowy społecznej", której się nie podpisuje, lecz do której zobowiązuje się w czasie wyborów, a obecnie pamięć o takiej możliwości w nim zamarła. Wielka to szkoda, że profesor Sadurski  ma takie deficyty pamięci, gdyż stanowi on wzorzec (i bardzo  słusznie - w końcu co prefesor, to nie zwykły doktor!) wiedzy prawniczej dla niejakiego Józefa Monety, który autorytetem profesorskim podpiera swoją notkę w przedmiotowym temacie.

No i w ten sposób profesor przyczynia się, zupełnie mimowolnie, do powstawania zamętu informacyjnego.

A wystarczyłoby tylko łykać preparaty z miłorzębu japońskiego. Podobno działają rewelacyjnie.

Piszę "podobno", bo sama nie zażywam. Jak widać, i tak mam pamięć słonia :)

http://www.rp.pl/artykul/652884_Sadurski__Na_skroty_z_demokracja.html?p=2

http://wojciechsadurski.natemat.pl/135195,dekalog-wg-dudy

 

 

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka