kilka dni temu w radiu usłyszałam kawałek wywiadu z "wysokim oficerem NATO". Radio włączyłam zbyt późno, by usłyszeć jego nazwisko, nawet jesli postanowił nie być anomimowy. Oficer ten, ze słyszalną nutą żalu w głosie, użalał się, że Rosja nie chce współpracować z NATO. A szkoda, bo NATO na taką współpracę zapatruje się jak najlepiej ... No, ale skoro Rosja nie chce, to trudno, zapewnił nas mundurowy pan. "Będziemy potrafili się dostosować".
Chaiałaby napisać, że byłam wstrząśnięta tymi słowami ... ale nie. Nie byłam. Ślepa nie jestem i już wiele razy pisałam, że NATO po katastrofie smoleńskiej, w której zginęli przecież oficerowie Sojuszu, najzwyczajniej w świecie stchórzyło. A może, kto wie, była to po prostu krańcowa głupota? ... Lub - nie bójmy się tego słowa - infiltracja? ...
Kilka też razy przywoływałam list dysydentów rosyjskich po katastrofie smoleńskiej: http://www.rp.pl/artykul/484507.html Warto ten list przeczytać w całości, ale warto też zacytować z niego pewne fragmenty: "Trudno się pozbyć wrażenia, że dla rządu polskiego zbliżenie z obecnymi władzami rosyjskimi jest ważniejsze, niż ustalenie prawdy w jednej z największych tragedii narodowych". :"Jesteśmy zaniepokojeni tym, że w podobnej sytuacji niezależność Polski i dzisiaj, i jutro może się okazać poważnie zagrożona.".
Czyż to nie są prorocze słowa? ... Dziś, kiedy wiemy (choćby od polskiego akredytowanego przy MAK, więc z najlepszego źródła), że nie było badań wraku, bo Rosjanie do nich nie dopuścili, tamte słowa brzmią jeszcze mocniej. A kiedy słuchałam premiera, który dawał do zrozumienia, że pierwszego września dzieci mogą nie pójść do szkoły, trudno oprzeć się wrażeniu, że jedno wynika z drugiego. Rosjanie spowodowali katastrofę smoleńską lub w niej współuczestniczyli - a jeśli nawet byli niewinni, to zrobili wszystko, by cały świat był przekonany, że oni za to ponoszą odpowiedzialność.
Gdy dziś czytam (link poniżej), że Rosjanom poległym na Ukrainie wystawiano akty zgodnu twierdzące, że zmarli na zawał lub wylew, to nie sposób nie przypomnieć sobie, iż w aktach zgonu ofiar katastrofy smoleńskiej jako przyczynę podano "obrażenia wielonarządowe", ostentacyjnie lekceważać lekarską skrupulatność.
Nawet jeśli Smoleńsk był przygotowany (a wiele na to wskazuje), to i tak był pewien moment, kitóry mógl odmienić losy świata: przerażony establishment w Polsce zamarł w bezruchu, wsłuchując się w głosy śpiewające "Ojczyznę wolną racz nam zwrócić Panie", podczas gdy ŚWIAT zrobił rzecz bez precedensu: wstrzymał ruch lotniczy, aby dać pretekst przywódcom nieprzyjeżdżania w region działań (być może) wojenny/ Jarosław Kaczyński popełnił wówczas swój drugi największy błąd w życiu: nie wykorzystał w kampanii wyborczej katastrofy smoleńskiej i przegrał, a razem z nim Polska. Świat, w tej sytuacji stanął po stronie mocniejszego.
Wiem, że Jarosław Kaczyński był wtedy w żałobie. To, o co mam do niego prawdziwy żal, to że otoczył się miernotmi. Po to właśnie ma się doradców: by w takiej chwili myśleli zamiast przywódcy.
A teraz już koniec. Rosja, zatrzymana w Gruzji, w Smoleńsku dostała carte blansze - i wykorzystuje to. Putin już wie, że może wszystko, więc zrobi wszystko. I tyle.
Smoleńsk został zrobiony w siedemdziesiątą rocznicę Katynia. W tym roku przypada 75. rocznica wybuchu II wojny światowej. Niektórzy myślą, że Putin odczeka jeszcze kilka lat, ale kto wie ... Rosjanie kochają symbolikę ...
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Rosyjska-gazeta-ujawnia-w-aktach-zgonow-zolnierzy-wpisywali-zawal,wid,16857813,wiadomosc.html
